Piotrowski Władysław
Gniazdo rodzinne Piotrowskich herbu Szeszebardzis znajdowało się w powiecie święciańskim. Ojciec Adam Piotrowski, który urodził się w 1867 roku w Zamakach (obecnie Zamokai koło Korkożyszek), był buchalterem w fabryce w Łyświe, a następnie brygadzistą w przedsiębiorstwie kanalizacji w Permie.
Jego żona Michalina z domu Śnieżko, urodziła się w 1874 roku Maldziunach, w parafii Janiszki. Władysław urodził się w kwietniu 1899 roku w Niżnym Nowgorodzie. Miał czworo rodzeństwa: Zofię (ur. 1898), Bolesława (ur. 1900), Bronisława (1906) i Wandę (1911).
Władysław dzieciństwo spędził w Łyświe, gdzie ukończył szkołę techniczną. Tam też po raz pierwszy zetknął się z ateliee zakładu fotograficznego. Czułem się jak w teatrze- wspominał po latach. W szkole miał dobrych nauczycieli. Byli Rosjanami, ale zaszczepili w nim zamiłowanie do książek oraz piękną kaligrafię. Jeszcze przed I wojną światową rodzice zakupili majątek Bawirsze położony niedaleko Podbrodzia. Natomiast w 1914 roku powrócili do rodzinnych Zamaków. W pobliżu znajduje się jezioro Styrnie, płyną rzeki: Żejmiana i Dubinka.
W czasie wojny polsko- bolszewickiej, wraz z bratem Bronisławem, zaciągnął się do 2 pułku legionów. W 1921 roku Władysław został skierowany do pracy w łapskich Warsztatach Kolejowych. Krótko dojeżdżał pociągiem z Białegostoku. Okolica spodobała mu się bardzo. Rozlewiska Narwi i liczne trzciny przypominały rodzinne strony. Władysław został kreślarzem, a następnie technikiem- mechanikiem na etacie adiunkta. Papiery i bilanse. Bilanse i papiery- tak wspominał swą pracę. W 1922 roku zamieszkał na stałe w Łapach. W 1926 roku ożenił się z Reginą z domu Łapińską. I zamieszkał w domu należącym do jego żony. Już wkrótce, dzięki jego staraniom, ulica Bociańska została zelektryfikowana. Wielką radością i jedyną prawdziwą miłością był syn Januszek. Jego nagła śmierć w dniu 18 maja 1933 roku zmieniła życie rodziców w udrękę.
Władysław z pozorną pokorą przyjął wolę Boga, ale uciekł w inny świat. Z podwójną pasją zaczął fotografować. I majsterkował. Zbudował radio siedmiolampowe i motorower. Dużo podróżował i wędkował. Uwielbiał też muzykę. Próbował gry na skrzypcach i akordeonie. I dużo czytał. Do końca życia prowadził pamiętnik, w którym przebija żarliwa miłość do zmarłego jedynaka. Zachowały się też stare kalendarze, na których kartki przelewał swoje myśli.
Wśród pracowników Warsztatów miał wielu przyjaciół. Po latach z szacunkiem wspominał Naczelnika inż. Rudolfa Schmidta, który zachęcił go do fotografowania Warsztatów. Najbardziej zaprzyjaźnił się Mieczysławem Plichtą i zaraził go pasją fotografowania. 22 grudnia 1936 roku zmarła matka. Ojciec zmarł u schyłku wojny. Groby rodziców znajdują się na cmentarzu w Korkożyszkach. Jesienią 1941 roku Władysław Piotrowski otworzył w swoim domu zakład fotograficzny. I został zaprzysiężonym członkiem Armii Krajowej. Jego zakład był dobrym punktem kontaktowym. Po wojnie aktywnie włączył się w działalność Polskiego Związku Wędkarskiego. Swą zawodową pracę zakończył w 1971 roku. Fotografował przez pięćdziesiąt lat. Potem nie wykonał już żadnego zdjęcia.
Niełatwe miał życie Władysław Piotrowski, lecz na swój los nie narzekał. W 1989 roku zmarła żona Regina. Odeszli z tego świata jego białostoccy krewni. Tylko czasem otrzymywał listy z dalekiej Ameryki. Śmierci też się nie bał. Miała być przecież spotkaniem z ukochanym synem. Wśród sąsiadów miał wielu przyjaciół, którzy mu pomagali. Pamiętała o nim dyrekcja ZNTK, podsyłając czasem drewno na opał. Odwiedzali historycy, fotograficy. Umiał opowiadać, wciągał w dyskusję. I miał wspaniałą pamięć. Potrafił godzinami pochylać się nad starymi fotografiami. Rozpoznawał miejsca, ludzi, wydarzenia. Zmarł w lipcu 1997 roku.
Informacje pochodzą od Olechnowicza Mariana